Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski
3146
BLOG

Kaczyński&Rydzyk, czyli polityka na zimno

Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski Polityka Obserwuj notkę 76

Jarosław Makowski

Nienawiść, gdy już zastygnie, gdy człowieka przeżre od stóp do głowy bije nie tyle na oślep, co jasno i precyzyjnie

1.

Nie mają racji ci, którzy uważają, że – gdy Jarosław Kaczyński mówi, iż Polska nie jest krajem niepodległym i suwerennym – to ociera się o szaleństwo.

Mylą się ci, którzy sądzą, że – gdy Antoni Macierewicz przekonuje, że jesteśmy w „stanie wojny” z Rosją – to zdradza niepoczytalność.

Błądzą też ci, którzy utrzymują, że – gdy o. Rydzyk krzyczy na łamach swoich mediów, iż w kraju nad Wisłą nie ma wolności słowa – to budzi śmiech i zażenowanie.

Opinie te, jakkolwiek każdy, kto ma oczy do patrzenia i uszy do słuchania, uzna za kuriozalne i oderwane od rzeczywistości, mają swój polityczny cel.

Idzie bowiem o przekonanie ludzi, a de facto już wyznawców, że Polska będzie Polską, a sprawiedliwość sprawiedliwością, gdy rządzić nią będzie tandem Kaczyński&Rydzyk. Tak robi się politykę na zimno, choć za pomocą rozgrzanego do czerwoności tłumu.

2.

Ale w tej wojnie, którą właśnie roznieca PiS, idzie nie tylko o „zwykłe przejęcie władzy”. Choć o to, rzecz jasna, również. Władza jednak ma być tylko narzędziem do przeprowadzania spektakularnej zemsty.

Kaczyński, co dziś już widać gołym okiem, żyje z nienawiści do swych politycznych przeciwników. A przede wszystkim do premiera Donalda Tuska.

Barbara Skarga opowiadała mi kiedyś, że „nienawiść uderza ślepo. Ślepnie tym bardziej, kiedy zastyga, gdy utrwala się, gdy – jak jad – się sączy. Wszystko tym jadem zatruwa, wszystko przesłania i tym samym odbiera możność rozumnej oceny”.

Jednak dziś, przyglądając się poczynaniom i słowom, jakie wypowiada Kaczyński, sądzę, że Pani Profesor mogła się mylić. Że nienawiść, gdy już zastygnie, gdy człowieka przeżre, od stóp do głowy, bije nie tyle na oślep, co jasno i precyzyjnie.

I dlatego prezes PiS nie jest już tylko politykiem. Jest, jak pisałem ku przestrodze rok temu, myśląc, że nie wolno dopuścić do tego koszmaru, który właśnie przerodził się w rzeczywistość, politycznym mścicielem.

Do działania nakręca Kaczyńskiego nie dobro wspólne, pomyślność każdej Polki i każdego Polaka, ale nienawiść do politycznych – nie tyle przeciwników – ile wrogów.

Kaczyński jest bezbarwny i mało przekonujący, gdy mówi o reformach i pomysłach na kryzys. Nabiera sił i mocy, gdy głosi potrzebę dopadnięcia obecnego premiera Tuska. Bo to oni, obecna władza, jak mniema, są winni jego bólu i straty. I tylko ich klęska ten ból jest w stanie ukoić.

3.

Czy Kaczyńskiego można powstrzymać przed jego zabójczą dla Polski polityką, pokazując mu niezbite dowody, że jednak w Smoleńsku doszło do wypadku, a nie do zamachu? Nie!

Czy Macierewicza można przekonać, że z Rosją należy rozmawiać tak, jak z każdym innym partnerem politycznym? Nie!

Czy o. Rydzyk powie, że nie jest dyskryminowany, gdy stanie na czele TVP? Nie! Bo przecież jest jeszcze TVN i POLSAT.

Czy można dziś przekonać tych Polaków, którzy dają wiarę fantazmatom, jakie produkuje spółka Kaczyński&Rydzyk?

Zgoda, nie wszystkich. Ale sporą część tak. W jaki sposób? Otóż jedynym sposobem pozbawienia politycznej siły PiS jest szybki rozwój państwa. Tylko sprawne i efektywne dokończenie modernizacji Polski, którą rozpoczął rząd Donalda Tuska, może zepchnąć PiS do trwałej ofensywy.

Innymi słowy: siła PiS nie zależy dziś od pomysłów politycznych Jarosława Kaczyńskiego, jak zreformować kraj, gdyż jego to zwyczajnie nie obchodzi. Marginalizacja PiS zależy od skutecznych i podnoszących jakość życia Polek i Polaków reform i rządów Donalda Tuska.

4.

Nie zmienia to zarazem faktu, że nie powinniśmy spokojnie patrzeć, jak tandem Kaczyński&Rydzyk piętnują i naznaczają swoich politycznych adwersarzy. Jak grożą im, że – gdy wybije tylko godzina prawdy – dobiorą im się do skóry. Obojętność lub milczenie w takiej sytuacji jest przyzwoleniem na zło.

W tym kontekście, zachowując rzecz jasna wszelkie proporcje, ale pokazując logikę działania, przypomina mi się słynne stwierdzenie niemieckiego pastora i teologa, Martina Niemöllera. Ten niemiecki pastor napisał dający wciąż do myślenia akapit:

„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
 Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
 Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
 Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
 Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było”.

Tekst pochodzi ze strony: www.instytutobywatelski.pl.

Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka