Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski
986
BLOG

Czy możliwe jest polsko-rosyjskie pojednanie?

Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski Polityka Obserwuj notkę 22

Michał Rzepecki*

Do wizyty Cyryla I nie mogłoby dojść bez cichego przyzwolenia władz Rosji, które – być może – wreszcie zaczęły traktować Polskę jako część Unii Europejskiej

16 sierpnia 2012 roku ma przybyć z czterodniową wizytą do Polski patriarcha Moskwy
i Wszechrusi Cyryl I.

Wizyta przełomu?

Najważniejszym punktem jego wizyty – obok wspólnych modlitw na świętej dla prawosławia Górze Grabarce, spotkań z prezydentem Polski, marszałkiem Senatu i przedstawicielami Episkopatu Polski – ma być podpisanie 17 sierpnia na Zamku Królewskim w Warszawie przez Cyryla I i arcybiskupa Józefa Michalika przesłania do narodów Polski i Rosji. W przesłaniu tym hierarchowie zaapelują o wzajemne przebaczenie i pojednanie pomiędzy Polakami i Rosjanami.

Słysząc o projekcie wspólnej deklaracji przywódcy rosyjskiego prawosławia i Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce niemal odruchowo na myśl przychodzi list biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku. Słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” wypowiedziane w dwadzieścia lat po zakończeniu II Wojny Światowej były rewolucyjne. Niewątpliwie stały się kamieniem węgielnym polsko-niemieckiego pojednania. Zapoczątkowały powolny proces, który co prawda zaowocował dopiero kilkadziesiąt lat po słynnym liście, ale plon ten przerósł najśmielsze oczekiwania. Nikt bowiem nie wątpi dzisiaj, że polsko-niemieckie relacje są najlepsze w całej długiej historii naszego sąsiedztwa. Polsko-niemieckie partnerstwo stało się faktem i funkcjonuje niemal na każdej płaszczyźnie: politycznej, gospodarczej, wojskowej, kulturalnej i społecznej.

Czy po podpisaniu deklaracji pomiędzy najwyższymi władzami kościelnymi Polski i Rosji również dojdzie do pojednania pomiędzy dwoma narodami, tak wzajemnie doświadczonymi przez wielowiekową historię wzajemnych relacji? Pewnie nie od razu, bo jest to proces niezwykle długotrwały i złożony. Zwłaszcza, że w gotowym już tekście nie znajdują się słowa o takiej mocy i precyzji, jak te z listu sprzed blisko półwiecza. Pozostaje mieć nadzieję, że wydarzenie to stanie się początkiem rzeczywistego pojednania. By jednak mogło ono zaistnieć, trzeba przede wszystkim rozwiązać wszystkie różniące nas sprawy. Wysiłek ten już został podjęty przez Polsko-Rosyjską Grupę do Spraw Trudnych.

Co nas dzieli

Protokół rozbieżności pomiędzy Polską a Rosją jest bowiem niezwykle długi – nie sposób byłoby wyliczyć tu wszystkich problematycznych kwestii. Dotyczy on zarówno historii, jak i współczesności. Dlatego też dla przykładu należy podać te najistotniejsze.

Strona Polska domaga się uznania mordu katyńskiego za zbrodnię wojenną i prawnej rehabilitacji jej ofiar. Z kolei dla Rosjan jednym z najważniejszych świąt narodowych jest rocznica wypędzenia Polaków z Kremla w roku 1612.

We współczesnej polityce jest również więcej spornych niż jednoczących nas zagadnień. Przytoczyć tu należy choćby kwestię udziału Polski w amerykańskim programie tarczy antyrakietowej. Odmienne poglądy prezentowane są przez Warszawę i Moskwę także w kwestii kierunku rozwoju państw Europy Środkowo-Wschodniej. Priorytetem dla Polski jest postępująca integracja krajów takich jak Gruzja czy Ukraina ze strukturami euroatlantyckimi. Dla Rosji, wciąż myślącej w kategoriach przystającej do XX czy nawet XIX wieku geopolityki, wszelkie ingerowanie w jej „wyłączną sferę wpływów” stanowi olbrzymie zagrożenie.

Podobnie rzecz ma się, gdy idzie o energetykę. Polska chce uniezależnienia od dostaw rosyjskiego gazu. W tym celu podejmowany jest szereg inicjatyw, takich jak choćby poszukiwania gazu niekonwencjonalnego ze skał łupkowych. Federacja Rosyjska natomiast nie chce przerwania swojego (niemalże) monopolu. Mało tego: rozwija kolejne gazowe inwestycje za plecami Polski. Przykładem niech będzie tu Gazociąg Północny.

Wydawać się mogło, że po katastrofie smoleńskiej Polacy i Rosjanie wzniosą się ponad wszelkie podziały. Zwłaszcza, że na poziomie zwykłych obywateli owo pojednanie wydawało się być prawdziwe i szczere. Na tę krótką chwilę „Moskale” stali się naszymi braćmi. W obliczu tragedii wydawało się, że wszelkie waśnie pójdą na bok, że rozpocznie się rzeczowy, pełen szacunku dialog.

Ten wzorcowy stan nie trwał jednak zbyt długo, do czego niewątpliwie przyczyniły się obydwie strony – Rosjanie niespiesznie i niedokładnie przystąpili do wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, a część polskiej elity politycznej na nowo wypuściła antyrosyjskiego dżina z butelki. Butelki zawierającej i prawdziwe, i urojone zarzuty wobec rosyjskiego państwa. Znowu stracono szansę na budowę solidnego mostu łączącego dwa narody.

Do owego bezprecedensowego wydarzenia, jakim będzie wizyta w Polsce głowy rosyjskiego Kościoła prawosławnego, dojdzie w dwa dni po kolejnej rocznicy obchodów cudu nad Wisłą. Spojrzenie na Bitwę Warszawską i wojnę polsko-bolszewicką z roku 1920 stanowi przecież jedną z przeszkód w osiągnięciu w pełni przyjaznych relacji. Rosjanie zarzucają nam nieludzkie traktowanie i mordy na wziętych wówczas do niewoli czerwonoarmijcach.

Jak rozmawiać?

Pozostaje mieć nadzieję, że w związku z tym żadne polityczne czy inspirowane przez niektórych polskich polityków akty wrogości wobec Rosji i Rosjan nie będą miały miejsca. W przeszłości dochodziło bowiem do gorszących scen, nie mających nic wspólnego z pokojowym współistnieniem aktów wandalizmu.

Część polskiej klasy politycznej musi zrozumieć, że we współczesnym świecie należy ze sobą rozmawiać, nawet o sprawach trudnych. Swoje racje należy prezentować, bronić ich w sposób merytoryczny, budować porozumienie, osiągać kompromis. Znalezienie wspólnego rozwiązania wspólnych problemów nie jest bowiem w żadnym wypadku zdradą własnego kraju, czy – jak to z lubością jest powtarzane – narodu.

Doskonale w Polsce pamiętamy o ofiarach rosyjskiego, radzieckiego imperializmu, pamiętamy o latach zniewolenia, Katyniu, zsyłkach na Syberię czy stepy Kazachstanu. Zapomnieć nam o tym nie wolno. Nie można jednak z tego powodu zamykać się na dialog, a tego niektórzy polscy politycy by chcieli. Nie rozumieją, że w ten sposób szkodzą właśnie polskiej racji stanu, dając rosyjskim radykałom pretekst do antypolskiej retoryki. Tym razem nadrzędnym celem powinno stać się przygotowanie jak najlepszego klimatu dla tej wizyty. Mamy bowiem szansę zapoczątkować coś, o czym marzył papież Jan Paweł II – dialog między chrześcijańskim Zachodem i chrześcijańskim Wschodem.

Sierpniową wizytę patriarchy należy traktować w głównej mierze w charakterze religijnym. Faktycznie jednak wykracza ona poza ramy ekumeniczne. Będzie czymś więcej niż spotkaniem katolicyzmu z prawosławiem.

Niewątpliwie Cyryl I przybędzie do Polski z dużo ważniejszym zadaniem. Zadaniem, którego nie sposób odseparować od kontekstu politycznego. Rosyjska cerkiew prawosławna jest przecież od wieków połączona bliskim sojuszem z władzą. Owa swoista symbioza tronu z ołtarzem jest i współcześnie równie mocna. Nie sposób wyobrazić sobie, że do tej wizyty mogłoby dojść bez cichego przyzwolenia władz Rosji, które – być może – wreszcie zaczęły traktować Polskę jako część Unii Europejskiej. I to jej bardzo ważną część, która w coraz większym stopniu kształtuje politykę Wspólnoty. Unia Europejska z kolei jest Rosji potrzebna, by równoważyć rosnącą potęgę Chin, których to w Moskwie coraz poważniej zaczynają się obawiać. To z kolei pozwala rokować nadzieje, że dialog polsko-rosyjski będzie kontynuowany.

Nie pozostaje zatem nic innego, jak maksymalnie wykorzystać ten akt dobrej woli w celu wzmocnienia własnej pozycji. Nie tylko w relacjach bilateralnych z Moskwą, ale i szerzej, w całej polityce wschodniej.

*dr Michał Rzepecki – politolog, rosjoznawca i amerykanista

Tekst opublikowany na: instytutobywatelski.pl

Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka