Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski
1790
BLOG

To „exposé” da Kaczyńskiemu władzę

Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski Polityka Obserwuj notkę 20

Jarosław Makowski*

1.

Zadaniem lidera opozycji jest przekonanie wyborców, że lepiej poradzi sobie z rządzeniem. Dlatego nie jest dziwne, że Jarosław Kaczyński na początek nowego sezonu politycznego zdecydował się wyłożyć karty na stół.

Nie obyło się jednak, jak to w przypadku PiS, bez wpadek na początek. Rozumiem, że PiS-owscy spece od PR chcieli podnieść rangę przemówienia Kaczyńskiego, dlatego nazywali je „exposé”. Tyle, że sami Państwo przyznacie, iż to jednak zawracanie kijem Wisły. Jako żywo trudno sobie wyobrazić, żeby lider opozycji wygłaszał „na mieście” „exposé”.

2.

Czy jednak w przemówieniu Kaczyńskiego pojawiło się coś nowego – coś, czego do tej pory nie słyszeliśmy i nie znaliśmy?

Dwie rzeczy dają do myślenia. Po pierwsze, lider PiS zrezygnował z nawiązywania do IV RP. Zrozumiał, że mimo upływającego czasu i zacierania się ludzkiej pamięci ten projekt jest na tyle skompromitowany, że nie da się go już politycznie wskrzesić. To dziś raczej polityczna kula u nogi Kaczyńskiego niż idea, która mogłaby mu przynieść polityczne korzyści.

Po drugie, Kaczyński nie mówił o Smoleńsku. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że i w tym politycznym piecu nie ma już takiego ognia, który mógłby dać mu siłę i nadzieje na powrót do władzy.

Cóż więc pozostaje w „nowym programie” PiS, jeśli tak czczone przez prawicę „wielkie idee” lądują na śmietniku historii? Cóż zostaje z Polski jako „Wielkiego Projektu”, jeśli Kaczyński odsuwa na bok i rewitalizację IV RP, i wygaszanie „smoleńskiego mitu”?

3.

Otóż Jarosław Kaczyński zaprezentował się jako czystej wody pragmatyk. Stąd zwrot od „polityki wielkich narracji” do polityki, jakby jeszcze wczoraj powiedziała PiS-owska prawica, „drobnego ścibolenia”.

Bo jak inaczej rozumieć zmiany, które PiS proponuje w podatkach: nie podwyższanie VAT i nałożenie podatku obrotowego od supermarketów? Jak też rozumieć zmiany, które Kaczyński proponuje w edukacji – likwidację gimnazjów? Jak rozumieć zmiany w służbie zdrowia – likwidację NFZ? A jak inaczej rozumieć propozycję bonów po 300 zł dla mniej zamożnych rodzin na żłobki i przedszkola oraz utworzenie Karty dla Rodzin Wielodzietnych, uprawniającą do chodzenia za darmo np. na mecze czy do kina? (tu wszystkie zmiany proponowane przez Kaczyńskiego)

Kaczyński nie chce już podpalać Polski, wyprowadzać swoich zwolenników z pochodniami na ulice. Przeciwnie: zaczyna spierać się z rządem o „małe reformy”, które mają sprawić, że państwo będzie efektywniejsze, a jakość życia ludzi będzie się podnosić. Dlatego ten nowy ton politycznego sporu, jaki daje się wyczuć w wystąpieniu Kaczyńskiego, należy wziąć za dobrą monetę. To bowiem stwarza pole do merytorycznej dyskusji, której Polska dziś potrzebuje jak powietrza.

Nie dziwi więc, że premier Donald Tusk już zapowiedział, że do środy przedstawi analizę, ile pomysły PiS kosztowałby budżet państwa. Bo to zarazem jest najsłabszy punkt wystąpienia Kaczyńskiego: prezes milczy jak zaklęty, jeśli chodzi o to, skąd weźmie pieniądze na sfinansowanie swoich pomysłów. A, o czym wie nawet małe dziecko, z pustego i Salomon nie naleje.

4.

Ten brak informacji, jak finansować PiS-owskie reformy, zdradza coś więcej. Jarosław Kaczyński mówi w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”: „Mnie nie jest wygodnie w opozycji. Bardzo chciałbym wygrać wybory. Mamy dużą szansę na powrót do władzy”.

Tyle, że to tylko zasłona dymna. Kaczyński boi się władzy jak diabeł święconej wody. Dlaczego? Dwie przesłanki. Po pierwsze, to nie przypadek, że wystąpienie Kaczyńskiego miało miejsce w głównej siedzibie partii w Warszawie. Gdyby Kaczyński chciał mówić do wszystkich Polaków, gdy chciał walczyć o najwyższą stawkę, swoje „exposé” zorganizowałby – przykładowo – na uniwersytecie. To miejsce mniej naznaczone politycznie, a pokazujące, na co prezes PiS stawia: edukację.

Tymczasem przesłanie Kaczyńskiego zostało skierowane głównie do jego zwolenników. Jest próbą pokazania partyjnym działaczom, że Kaczyński wciąż ma polityczną moc. Że nie jest liderem przegranym, że może jeszcze PiS poprowadzić do zwycięstwa wyborczego. I to mu się chyba udało. Kaczyński umocnił swoją pozycję lidera PiS, pokazując, że o emeryturze politycznej – co zapewne zmartwiło jego politycznych akolitów – nie marzy.

Po drugie, dużo ważniejsze: Kaczyński boi się rządzić, gdyż wie, że jego największym przeciwnikiem politycznym nie jest już Donald Tusk i Platforma Obywatelska. Dziś głównym wrogiem każdego polityka jest otaczająca nas rzeczywistość. A dokładniej: kryzys gospodarczy. I to dla Kaczyńskiego jest zasadniczy kłopot.

Bo o ile prezes PiS doskonale sprawdza się w bojach personalnych, skutecznie eliminując swoich politycznych bezpośrednich konkurentów, o tyle jest kompletnie bezradny wobec nieprzewidywalnej i niepewnej rzeczywistości, w której dziś wszyscy żyjemy. O ile doskonale rozumie tajne służby i mechanizmy nimi działające, o tyle otaczający świat wywołuje w nim paniczny lęk.

Na czym więc, zapytacie, polega zasadnicza różnica między Tuskiem a Kaczyńskim? Pierwszy boi się, że przegra swój polityczny bój z kryzysową rzeczywistością. Drugi, że nie może pokonać Tuska.

*Jarosław Makowski – publicysta, filozof; szef Instytutu Obywatelskiego

Tekst opublikowany na: instytutobywatelski.pl

Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka