Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski
712
BLOG

Które umowy są bardziej śmieciowe?

Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski Gospodarka Obserwuj notkę 7

Marta Kiełkowska*, Piotr Kiełkowski*

 

Trzymiesięczny okres wypowiedzenia gwarantowany umową o pracę jest śmieszny w porównaniu z 30-letnim czasem spłacania kredytu

Ostatnio na łamach prasy i na forach internetowych toczy się ożywiona dyskusja na temat tzw. umów śmieciowych, czyli umów cywilno-prawnych. Nieliczni bronią takich form zatrudnienia w obecnej postaci. Znacznie bardziej doniosłe są głosy zagorzałych przeciwników.

W wielu wypowiedziach jednym tchem wymienianych jest siedem grzechów głównych „śmieciówek”: 1. brak stabilności zatrudnienia, 2. niskie wypłaty netto, 3. brak świadczeń chorobowych, 4. brak urlopu macierzyńskiego, 5. brak płatnych urlopów wypoczynkowych, 6. nieodprowadzanie składek emerytalnych, 7. niemożliwość dostania kredytu.

Powyższa lista wygląda przerażająco, ale – na szczęście – w rzeczywistości tylko część zarzutów ma uzasadnienie. Głos w dyskusjach na ten temat zabierają głównie pracownicy, malując czarny obraz pracodawcy-wyzyskiwacza i pracownika-niewolnika.

Spróbujmy przez chwilę przyjąć inną perspektywę i postawmy się w roli pracodawcy, właściciela małego przedsiębiorstwa, który zatrudnia kilkanaście osób. W sektorze prywatnym, mikro- i małe przedsiębiorstwa dają ludziom największe zatrudnienie, a państwu największe wpływy z podatków.

Stabilność pracy

Pracownik obawia się utraty pracy. Pracodawca również musi liczyć się z tym, że jego nawet najbardziej zaufany pracownik, w którego inwestował, i z którym wiąże nadzieje na długoletnią współpracę może w każdej chwili złożyć wypowiedzenie i odejść do lepiej płacącej konkurencji. Jeśli zawarta została umowa o pracę, moment rozstania przesunięty będzie najwyżej o 3 miesiące.

Drobny przedsiębiorca nie ma żadnych gwarancji utrzymania firmy. Zmniejszenie zapotrzebowania na oferowane przez niego produkty lub usługi to duże ryzyko utraty pracy (oczywiście bez okresu wypowiedzenia). Uzależniony jest też od kondycji finansowej innych przedsiębiorstw, będących klientami. Ich tarapaty oznaczają niewypłacanie należnych zobowiązań.

Spadki przychodów nie wiążą się wyłącznie z kryzysem. W wielu branżach występuje sezonowość usług, są okresy wakacyjne, długie weekendy. Pracownicy zatrudnieni na umowy o pracę mogą wtedy przebywać na urlopach i otrzymywać pełne wynagrodzenia. Przedsiębiorca, mimo braku wpływów, ponosi stałe koszty (np. czynsz, kredyty inwestycyjne).

Czy do końca uzasadniona jest krytyka przedsiębiorców, którzy zwalniają osoby zbliżające się do ochronnego okresu przedemerytalnego? Kto w czasach kryzysu ma pewność, że przez kolejne 4 lata będzie w stanie utrzymać dany etat? Przedsiębiorcy i ekonomiści są zgodni: te przepisy, zamiast  pomagać, szkodzą starszym pracownikom.

Niskie dochody netto

Wyobraźmy sobie sytuację, w której pracodawca poszukuje pracownika, na którego miesięcznie może przeznaczyć 5 tys. zł. W małych firmach niejednokrotnie odbywają się wspólne ustalenia obu stron dotyczące rodzaju umowy i ostateczna decyzja jest pozostawiona pracownikowi. Możliwości są następujące:

a. Umowa o pracę

- koszt pracodawcy: 5 000
- brutto pracownika: 4 145
- netto pracownika: 2 955

b. Umowa-zlecenie (dla studenta, emeryta lub zatrudnionego w innym miejscu)

- koszt pracodawcy: 5 000
- brutto pracownika: 5 000
- netto pracownika: 4 280

c. Umowa-zlecenie (dla pozostałych osób)

- koszt pracodawcy: 5 000
- brutto pracownika: 4 215
- netto pracownika: 3 154

d. Umowa o dzieło (bez przeniesienia praw autorskich)

- koszt pracodawcy: 5 000
- brutto pracownika: 5 000
- netto pracownika: 4 280

e. Umowa o dzieło (z przeniesieniem praw autorskich)

- koszt pracodawcy: 5 000
- brutto pracownika: 5 000
- netto pracownika: 4 550

f. Kontrakt (samozatrudnienie)

- koszt pracodawcy: 5 000
- brutto pracownika: pierwsze 2 lata – 3 685, później -  3 297*

* koszty samozatrudnienia są stałe i nie zależą od wielkości kontraktu (kosztu pracodawcy)

Po przeanalizowaniu powyższego zestawienia widać, że pracownicy często sami decydują się na „umowy śmieciowe”, ponieważ wolą dostawać wyższą wypłatę netto. Szczególnie często dotyczy to osób młodych, które się usamodzielniają, zakładają rodziny i potrzebują gotówki.

Ludzie przeważnie dostrzegają jedynie swoją wypłatę netto, ewentualnie brutto. Nie wiedzą, jakie koszty ich pracy ponosi pracodawca.

Chorobowe, macierzyńskie i płatne urlopy

Często, jeśli drobny przedsiębiorca nie pracuje, to nie zarabia. Nie ma płatnych urlopów. Zasiłek chorobowy oraz macierzyński może pobierać, gdy wykupi dobrowolne ubezpieczenie. Możliwością tą dysponują również pracownicy zatrudnieni na umowę-zlecenie i na kontrakt.

Ponadto, niejednokrotnie to pracodawcy z pracownikami uzgadniają kwestie urlopów i wypłat wynagrodzenia podczas choroby. Pozwala na to duża elastyczność umów-zlecenia i kontraktów. Jedynie pracujący na umowę o dzieło nie mogą korzystać z tych rozwiązań. Pamiętajmy jednak, że w sporej części są to osoby dorabiające do pensji i mające zawartą umowę o pracę z innym pracodawcą. Utrzymującym się wyłącznie z pracy twórczej 50 proc. koszty uzyskania przychodu mają rekompensować płatne urlopy i okresy niezdolności do pracy.

Składki emerytalne

Wyniki badań opinii społecznej wskazują, że Polacy, szczególnie młodzi, wkraczający na rynek pracy, nie wierzą w możliwość utrzymania się na starość z emerytur. Przewidują załamanie systemu emerytalnego i uważają, że rozsądek nakazuje szukanie własnych rozwiązań i samodzielne inwestowanie. Ta perspektywa, choć odległa, może przerażać bezrobotnych i najmniej zarabiających. Przypuszczalnie stąd wynikają nieporozumienia i głoszone przez demonstrantów hasła: „Śmieciowe umowy = śmieciowe emerytury”. Emerytury być może będą niskie, ale nie zależy to od formy zatrudnienia. Osoby z umowami-zlecenia mają odprowadzane pełne składki emerytalne.

Przedsiębiorców płacących obowiązkowe składki emerytalne czekają zaś emerytury na minimalnym poziomie.

Kredyty mieszkaniowe

Często dla młodych ludzi motywacją do starania się o umowę o pracę i godzenie się z niższymi zarobkami netto jest możliwość otrzymania kredytu mieszkaniowego.

Podstawą dla banków, przy udzielaniu kredytów mieszkaniowych, są dochody uzyskane z tytułu umów o pracę na czas nieokreślony. Wiadomo, że taka umowa nie zapewnia stałości pracy. Trzymiesięczny okres wypowiedzenia gwarantowany umową jest śmieszny w porównaniu z 30-letnim czasem spłacania kredytu. Kropla w morzu.

Banki mogłyby przecież oceniać zdolność kredytową na podstawie PIT-ów np. z dwóch lat poprzedzających zaciągnięcie kredytu. Mało kto wie, że przedsiębiorcy miewają dokładnie te same problemy z bankami. Paradoksalnie, przedsiębiorca zatrudniający ludzi na umowy o pracę często ma mniejsze szanse na kredyt mieszkaniowy niż jego pracownicy, gdyż sam takiej umowy nie posiada.

Można przewidywać, że oskładkowanie umów o dzieło wcale nie poskutkuje większymi wpływami do ZUS-u, lecz częstszym zakładaniem firm i samozatrudnianiem się osób (będzie to zależne od wielkości dochodu i opłacalne od momentu, w którym składka przewyższy 930 zł). Przedsiębiorczy pracownicy, mający umowę o pracę i dorabiający umowami o dzieło, mogą wręcz rezygnować z tych pierwszych i decydować się wyłącznie na indywidualną działalność gospodarczą. Zapewne rozrośnie się również szara strefa.

Nie ma wątpliwości, że słuszna jest opinia, iż to nie umowy są śmieciowe, ale bywają śmieciowi pracodawcy. Trzeba jednak być uczciwym i zauważyć, że śmieciowi pracownicy również się zdarzają. Mimo bezrobocia, osobie prowadzącej mały biznes bardzo trudno znaleźć dobrego, lojalnego pracownika, który będzie dbał o firmę jak o własną żywicielkę.

Pracodawcy skarżą się na dominującą postawę roszczeniową. Są też osoby nieuczciwie korzystające ze zwolnień lekarskich. Są pracownicy leniwi i niekompetentni, którzy nie wykonują powierzonych im obowiązków. Oczywiście nie należy im się wynagrodzenie. Dzieła można nie przyjąć, zlecenia nie przedłużyć, ale rozwiązanie umowy o pracę bywa już trudne. Pracodawca musi na bieżąco kontrolować jakość pracy, ponosząc koszty.

Sytuacja ludzi zależy silnie od poziomu wykształcenia. Rynek pracy osób bardzo słabo wykształconych niewątpliwie jest rynkiem pracodawcy. W przypadku pozostałych, również tych po studiach, sytuacja jest bardziej złożona. Często trudno znaleźć pracowników, których rzeczywiste kwalifikacje odpowiadałyby kwalifikacjom formalnym. Z badań rynku pracy prowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że 75 proc. firm ma problemy ze znalezieniem pracowników (głównie robotników wykwalifikowanych, specjalistów i pracowników usług).

Potrzebna jest rzeczowa dyskusja na temat umów cywilno-prawnych, ale nie można jej prowadzić nie uwzględniając sytuacji przedsiębiorców, ogromnych kosztów pracy, słabej jakości wykształcenia i jego niedopasowania do potrzeb rynku, dziwnej polityki banków i panującego kryzysu.

*dr Marta Kiełkowska – zatrudniona na stanowisku adiunkta w Zakładzie Statystyki, Demografii i Socjologii Matematycznej IS UW. Ekspertka Instytutu Obywatelskiego.

*Piotr Kiełkowski – ukończył informatykę w AGH. Jest przedsiębiorcą w sektorze nowych technologii, dającym pracę 30 osobom.

Tekst opublikowany na: instytutobywatelski.pl

Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka