Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski
473
BLOG

Wschodnia Jerozolima: obrona pozorowana

Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski Polityka Obserwuj notkę 8

Dominika Blachnicka-Ciacek*

Izraelowi wcale nie chodzi o obronę własnych obywateli przed spadającymi rakietami, a o zupełną kontrolę nad Palestyńczykami

Gaza znowu znalazła się na czołówkach światowych serwisów informacyjnych. Atak na Ahmeda Jabariego, przywódcę militarnego skrzydła Hamasu, jest pierwszą od operacji „Płynny Ołów” z grudnia 2008 r. poważną operacją Izraela wobec blokowanej Strefy Gazy. Wszyscy tutaj na miejscu wstrzymujemy oddech w oczekiwaniu na to, czy Izrael zdecyduje się na poważniejszą ofensywę.

Na ulicach Wschodniej Jerozolimy czuje się napięcie spowodowane wzmożoną obecnością izraelskiej armii, a nad ranem centrum Jerozolimy, w tym Stare Miasto, zostało zamknięte przez izraelską straż graniczną dla Palestyńczyków z dokumentami Zachodniego Brzegu. Wczoraj, po raz pierwszy, nie udało mi się przekroczyć pieszo checkpointu w Qalandii w drodze z Ramalli do Jerozolimy. Checkpoint został zamknięty dla Palestyńczyków z powodu rzekomych „zamieszek” – jak poinformowała mnie linia humanitarna armii izraelskiej w rozmowie telefonicznej, choć będąc na miejscu żadnych zamieszek nie widziałam. Przedostałam się do Jerozolimy w samochodzie Palestynki z izraelskimi dokumentami.

Dziś nasze myśli są z tymi Palestyńczykami i Izraelczykami, którzy zginęli w czasie ostatnich kilkudziesięciu godzin oraz z tymi, którzy tę noc i być może kolejne spędzą w schronach, w piwnicach lub w miejscach, które wydają się bezpieczne. Te smutne dziś wieści płynące z Gazy i Izraela warto zobaczyć jednak również w szerszej perspektywie – w kontekście codziennej polityki Izraela wobec okupowanego Zachodniego Brzegu i odciętej od świata Strefy Gazy. To, co dzisiaj obserwujemy na ekranach naszych telewizorów, to nie wyjątek, ale raczej kontynuacja wieloletniej polityki Izraela wobec „problemu” palestyńskiego.

Z punktu widzenia życia codziennego na terytoriach okupowanych czy w blokowanej Gazie atak izraelski nie jest więc „specjalną” czy też „jednorazową precyzyjną operacją”, wymierzoną w przywódców Hamasu, ale integralnym fragmentem izraelskiej polityki opresji mającej na celu utrudnienie życia codziennego Palestyńczykom do granic wytrzymałości. Palestyńczycy w Gazie cierpią dziś w sposób szczególny, ale warto pamiętać, że w podobny sposób Palestyńczycy cierpią od wielu lat – tyle, że nie na łamach serwisów informacyjnych. Tymczasem ich życie – w Gazie, na Zachodnim Brzegu czy we Wschodniej Jerozolimie – polega na codziennej walce o przetrwanie w coraz bardziej okrojonych kawałkach okupowanego życia.

To dobry moment, żeby dowiedzieć się również o tysiącach zmarnowanych palestyńskich żyć straconych na codziennych zmaganiach o przetrwanie w warunkach okupacji i blokady. Walka ta nie jest spektakularna i nie ma nic wspólnego z budowaniem rakiet w domowych garażach. To godziny stracone w kolejce na checkpointach w drodze do pracy, w izraelskich urzędach i próbach zdobycia pozwolenia na dostęp do szpitala czy na obranie oliwek z własnego pola, które znalazło się po drugiej stronie muru. Polega na zmarnowanych kilometrach, a więc również benzyny, gdy prowadzi się po okrężnych drogach, które jeszcze dostępne są dla Palestyńczyków. Polega na walce o wodę, prąd i szkołę dla dzieci na terenach kontrolowanych przez izraelską cywilną administrację (czyli na 62 proc. Zachodniego Brzegu); na odbudowie domów zniszczonych przez izraelskie buldożery czy na szukaniu schronienia, kiedy ich własne mieszkania zostały przejęte przez osadników. Nie mówiąc o całych straconych pokoleniach zamkniętych w obozach dla uchodźców.

Na co dzień te wszystkie zmagania dzieją się bez rozlewu krwi i obecności światowych mediów. Dotyczą zaś praktycznie każdej palestyńskiej rodziny.

W ostatnich tygodniach obserwujemy nasilenie polityki okupacyjnej wobec Palestyńczyków i w tym sensie, powtórzę, Gaza nie jest wyjątkiem, a elementem szerszej strategii opresji. Tak izraelskie, jak i palestyńskie media piszą zgodnie o tych działaniach jako o elemencie kampanii wyborczej mającej na celu przypodobanie się prawicowej opinii publicznej i pokazanie, że premier Benjamin Netanjahu, ale też konkurujący z nim minister obrony Ehud Barak, potrafią zajść „Arabom” za skórę i pokazać, że są twardymi graczami.

Niedawno wróciłam z wizyty u kolejnej rodziny palestyńskiej mieszkającej na zboczu Góry Oliwnej w okupowanej części Jerozolimy, która we wtorek została pozbawiona dachu nad głową. Izraelskie buldożery obróciły dom Adela Aramina i całą jego zawartość w ruinę wraz z przypadkowo zaparkowanym w pobliżu samochodem sąsiada. Tę noc jak i wiele kolejnych rodzina Araminów wraz z szóstką dzieci i siódmym w drodze spędzi w namiocie dostarczonym przez Czerwony Krzyż, postawionym na gruzach ich własnego domu. W ostatnich dniach takie wyburzenia są na porządku dziennym we Wschodniej Jerozolimie. To już piąta rodzina, którą odwiedziliśmy w ostatnich dniach z powodu eksmisji lub zniszczenia domu. Wszyscy od kilku dni zadawaliśmy sobie pytanie, co jeszcze zdarzy się w ramach kampanii wyborczej.

Doświadczenie życia na terytoriach okupowanych sprawia, że coraz trudniej mi uwierzyć w to, że że atak na Gazę ma coś wspólnego z powtarzanym jak mantra argumentem, że „Izrael ma prawo do własnej obrony” i że izraelska inwazja jest tylko odpowiedzią na ataki płynące z Gazy. Coraz trudniej mi uwierzyć, że operacja nazwana „Filarem Obrony” ma cokolwiek wspólnego z obroną własnych mieszkańców przed atakami Hamasu. Nie mam wątpliwości, że rakiety wysyłane z Gazy nie mają celów pokojowych. Byłam w Sderot, które leży na granicy z Gazą dwa tygodnie temu i nie zazdroszczę setkom jego mieszkańców i innych miejscowości na południu Izraela: Aszkelonu czy Beer-Szeby, strachu i godzin spędzonych w schronach na liczeniu sekund od alarmu do potencjalnego wybuchu. Ale żyję wśród Palestyńczyków na terytoriach okupowanych i obserwuję, jak wielkiej przemocy strukturalnej doświadczają na każdym poziomie egzystencji i każdego dnia.

Przy szczerym współczuciu dla trzech izraelskich ofiar wczorajszych rakiet i strachu, w którym żyje dziś wiele rodzin, skala codziennej opresji Izraela wobec Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, we Wschodniej Jerozolimie, nie mówiąc o Gazie, jest nieporównywalna do życia, jakie prowadzą mieszkańcy Sderot odgrodzonego od Gazy podwójnym murem. Jeden jest prawdziwy, drugi kolorowy, który zasłania pierwszy, tak żeby mieszkańcom Sderot było milej i żeby mieli ładniejszy widok.

Nie brońcie mnie, nie w ten sposób – pisze dziś Michal Vasser, mieszkaniec atakowanego kibucu Kfar położonego na południu Izraela w liście do Netanjahu i Baraka opublikowanym w czwartek na łamach izraelskiego „Haaretz”. Zamiast angażować się w operację „Filar Obrony”, powinniście się zaangażować w operację „Nadzieja na Przyszłość”. To pewnie bardziej skomplikowane i mniej popularne, ale to jedyna droga wyjścia z tego konfliktu.

W podobnym tonie wypowiadają się mieszkańcy Sderotu skupieni w organizacji The Other Voice, którzy wystosowali oświadczenie, prosząc rząd Izraela o to, żeby „nie igrał z ich życiem, atakując Gazę i jak najszybciej wkroczył na ścieżkę negocjacji pokojowych z rządem Hamasu”.

Tymczasem w czwartek po południu rakiety wystrzelone z Gazy po raz pierwszy od 1991 r. trafiły na przedmieścia Tel Awiwu. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. W tej grze to Izraelczycy trzymają wszystkie możliwe karty.

*Dominika Blachnicka-Ciacek – doktorantka socjologii wizualnej w Goldsmiths College Uniwersytetu Londyńskiego, współpracuje z Centrum Cyfrowym Fundacji Projekt: Polska. Jest wolontariuszką Ekumenicznego Programu Współtowarzyszenia w Palestynie i Izraelu (EAPPI), wysłaną na Palestyńskie Terytoria Okupowane przez portal Arabia.pl, dzięki wsparciu finansowemu udzielonemu przez UNICEF i Światową Radę Kościołów. Poglądy wyrażone w tekście są jej własne i mogą nie odzwierciedlać oficjalnego stanowiska organizacji wysyłającej.

Tekst opublikowany na: instytutobywatelski.pl

Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka